strona główna

wtorek, 30 lipca 2013

...



"O tym nie będzie wiersza.
Nie będzie łzy, śpiewu, śmiechu,
małego opowiadania.
O tym tylko serce trzaśnie
jak sucha leśna gałązka."

A. Osiecka "O tym"


cztery lata temu zawalił się mój świat...
powoli się podnoszę...ale to boli....dziś mijają cztery lata...
na zawsze w naszych sercach ♥ TATO♥

  

wtorek, 23 lipca 2013

Słońce daje moc :)

Tak sobie czasem myślę, że działam na baterie...słoneczne baterie :)
Bo ja lubię, gdy ...
słońce budzi swymi promieniami
dzień upalny cały
kwiaty do góry swe oblicza odwracają
dni wieczory długie i ciepłe mają...

I lubię jak powstaje coś z niczego. Choć czasem musi odczekać trochę, bo jednak artystycznie to ja uzdolniona nie jestem ;) I tak leżała sobie skrzyneczka ... po pomidorach, ale szkoda mi było jej wyrzucić, niezbyt piękna, ale widziałam oczami wyobraźni jej potencjał :)
Tak oto powstała skrzyneczka na drobiazgi w kuchni. 



Wciąż zaczarowana morzem (wiem monotematycznie, ale to lato było tak długo wyczekiwane, że będę się nim cieszyć i cieszyć, jak małe dziecko, wybaczcie), zrobiłam też  sobie morski wspomnień czar. Jak spojrzę na niego, nawet zimą, będzie przywoływał ciepłe, pachnące morzem wspomnienia. Doczepię tam jeszcze muszelki, ale póki co kombinuję jak zrobić w nich dziurki. Dwie malutkie miały dziurki, dwie pękły, przy próbie przebicia więc się wstrzymałam  :)




Powstała też słoneczna poducha. Materiał wpadł mi w ręce jakiś czas temu, zastanawiałam się co z niego uszyć. Pierwszy raz wszywałam suwak...muszę jeszcze się dużo nauczyć w kwestii szycia :)


Pozdrawiam słonecznie :)
Monika

poniedziałek, 22 lipca 2013

Zachód słońca...i sernikowe babeczki :)

Dni mijają szybko. Niektóre nawet zbyt szybko. 
I znów poniedziałek. I za chwilę lipiec się kończy.
Upalne lato nas wciąż rozpieszcza.
W sobotę znów byłam nad morzem...
Uwielbiam i mogę tam spędzać każdą wolna chwilę.
Tym razem pojechaliśmy ze znajomymi i zostaliśmy aż do zachodu słońca....było pięknie :)







Zdjęcia zachodu robione telefonem, niestety zapomniałam aparatu :(

***************

A z kuchennych zakamarków...
Eksperymentowałam dziś. 
A wszystko dlatego, że miałam ochotę na sernik lub muffiny i nie mogłam się zdecydować.
Tak powstały sernikowe babeczki :) 
Przepis jak na mój sernik.
Zmieniłam spód, wszystko jak zwykle robiłam na oko. A wyszły pyszne.
Na FB dziewczyny prosiły o przepis, więc szybciutko się dzielę ;)



Spód:
  • ok. 3 łyżki masła
  • trochę wody
  • ok. dwie łyżki kakao
  • jedna czubata łyżka cukru
  • płatki kukurydziane
Rozpuściłam masło, dodałam cukier wodę i kakao, mieszałam do połączenia się składników i rozpuszczenia cukru. Płatki zmiażdżyłam na drobniutkie kawałeczki, dodałam do czekoladowej masy.
Nałożyłam do foremek na muffiny.

Masa:
  • 2 jajka
  • pół szklanki cukru
  • 250 g sera białego 
  • 200 g serka philadelphia
  • 1 kopiasta łyżka mąki ziemniaczanej
Jajka zmiksowałam z cukrem, dodałam sery i mąkę, zmiksowałam na puszystą, gładką masę. Nakładałam do wypełnionych masą z płatkami foremek. Na wierzchu położyłam owoce: brzoskwinie, maliny i jagody. 
Piekłam ok 30 minut w piekarniku w 180 stopniach. Aż się zrumieniły.




*************
A tak się duże dzieci cieszą z wypadu nad morze wieczorową porą :)


Miłego i spokojnego tygodnia życzę
Monika

piątek, 19 lipca 2013

Dziś tęsknimy mocniej....

" Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim "
 
Dziś rocznica Twoich urodzin...
Powinnam się już przyzwyczaić... to już za chwilę cztery lata  ...
Podobno czas leczy rany...
Podobno gdzieś tam jest lepszy świat...
Podobno ...


Próbuję nauczyć się mówić o tym co się wydarzyło...
Próbuję choć ciężko mi to wychodzi...
Próbuję oswoić się z myślą, że już nie porozmawiamy przez telefon...choć Twój numer wciąż mam...
Nie uściskamy się na dzień dobry i na do widzenia...
Nie poradzisz mi, nie wesprzesz dobrym, mądrym słowem w chwilach zwątpienia...
Choć często zastanawiam się co byś powiedział, co doradziłbyś w danej sytuacji...
Byłeś surowym Tatą...uczyłeś mnie odpowiedzialności, za każdy krok  w życiu wykonany...
Byłeś cudownym Dziadziusiem...takim, jakiego każdy wnuczek chciałby mieć...
Miałeś być z nami jak najdłużej...miałeś być...
Zostały wspomnienia, zdjęcia, wpis w pamiętniku...
Dziś zapalę świeczkę, żebyś widział, gdzie jesteśmy....
Dziś tęsknimy mocniej...


Monika

wtorek, 16 lipca 2013

Rodzina zastępcza :)

-Proszę wymyśl coś!!! Pomóż, bo ja nie dam rady!! Trzeba się nimi zaopiekować, bo są ślepe jeszcze, a norka zburzona przez przypadek!!! Matka do nich nie wróci!!! - krzyczała przyjaciółka moja do słuchawki.

-Ale co? Ale jak? Spokojnie, co się stało, jaka norka? Komu pomóc? - zapytałam ja :)

Okazało się, że przez przypadek zniszczona została norka dzikich króliczków. Samiuśkie tam były, mamcia w terenie pewnie na polowaniu jakimś, albo wyściółkę do gniazda donieść chciała.
No i zostały sobie małe sierotki, ślepe, uszka jeszcze położone...Cóż było robić...trzeba ratować :)
Przywieźli je do nas. I tak oto córka moja, w środku lata "opiekunką" została,  po "zestaw do karmienia" pobiegła i karmi maleństwa, żeby przeżyły i świat zobaczyły :)
Wyczytała zaraz w internecie co i jak zrobić, żeby im nie zaszkodzić, a pomóc, Okazało się, że nie mają jeszcze 10 dni, bo oczka otwierają coś koło tego. Uszka podnoszą jeszcze później.
I tak dwa razy dziennie króliczki dostają mleko skondensowane przez pipetkę. Trochę im zajęło, żeby załapać, że to dla ich dobra, ale jak już zaczną jeść to tak słodko to wygląda....
Sunia nasza trochę zazdrosna, ale pilnuje dzielnie, z nosem przy klatce leży.
Zapraszam więc na relację z opieki w wersji foto :)

 



Jeden jest wyjątkowo skoczny i ciekawski świata. Trochę to utrudnia zadanie, bo trzeba uważać, żeby mu krzywdy nie zrobić, a utrzymać w ręku do karmienia :) Ale ma długie łapki :)


Jeden jest bardzo chudy i długi, drugi jest jaśniejszy od pozostałych, a trzeci jest okrąglutki i chętni do jedzenia :)



Jeden otworzył dziś oczka...


I sunia nasza, która pilnuje dzielnie "uważaj, nie zrób mu krzywdy" :)
I przy klatce siedzi i pilnuje, i przy karmieniu....



I pewnie będzie się trudno z nimi rozstać....ale to dzikie maluszki, muszą wrócić do swojego środowiska.
Jutro moja córka wybiera się do schroniska dla zwierząt, po więcej informacji. Zdecydujemy wtedy co z nimi zrobić. A tymczasem, nakarmione słodko i smacznie śpią. 
Ostatniej, pierwszej nocy z maleństwami, moja córka jak prawdziwa mama wstawała kilka razy i sprawdzała, czy wszystko u nich ok. Mam nadzieję, ze dzisiejszej nocy i ona pośpi jak one :)

Trzymajcie kciuki, żeby dzielnie dały radę
Monika

czwartek, 11 lipca 2013

Spacer po plaży....

Zanurzyć nogi w morzu...
Posłuchać szumu fal...
Pospacerować i zapomnieć o problemach dnia codziennego...
Sam na sam ze swoimi myślami...
Poczuć morską bryzę...
Poczuć letni wiatr...
Niestety morze odpłynęło za daleko...
Był letni wiatr.
Była chwila zapomnienia.
Był długi spacer.
Były mewy i ślady małych stópek zostawione na mokrym piachu.
Wyłączyłam się na chwilę z aparatem w ręku...
Było cudnie...
Słońce, plaża, i ja....











Czasem trzeba po kamieniach przejść, potknąć się i stopy pokaleczyć...
Czasem wszystko się rozsypie, żeby za chwilę proste było i poukładane...
Oby takie chwile były jak najkrótsze...

"...I left my soul there,
Down by the sea
I lost control here
Living free..."



Spokojnej nocy
Monika

poniedziałek, 8 lipca 2013

Lipcowo, kolorowo, słonecznie....

Lubię lato...
za ilość kwiatów dookoła,
za spacer po plaży,
za szum morza i morską bryzę,
za piasek w butach...
za kawę pitą na werandzie domku gdzieś na mazurach,
za pływanie łódką po jeziorze...
za spacer górskimi ścieżkami i podziwianie krajobrazów ze szczytów mniejszych i większych...
za wieczory w ogródku,
za grillowanie na świeżym powietrzu,
za opaleniznę na mojej skórze,
za długie dni i krótkie noce,
za ogniska i kiełbaski pieczone na kijach,
za dźwięki gitary i śpiew przy ognisku, 
za zapach skoszonej trawy,
za owoce jedzone prosto z drzewa lub krzaka,
za małe ogóreczki, jedzone na surowo, ale i jako małosolne, które uwielbiam,
a przede wszystkim, za słońce...
i chłonę je garściami, ładuję baterie i pozytywną energię zbieram na zapas...
i choć poprzednie lata były chłodne i mokre od deszczu, to teraz jest cudnie...

kilka migawek z mojego ogródka...mały, ale mój osobisty kawałek pięknej natury...jest gdzie kawę wypić, grilla przyrządzić, zjeść posiłek, rozkoszując się ciepłem :)
















Chwilo trwaj...jak najdłużej...
udanego tygodnia
i słońca życzę
Monika